Region

Twórca festiwalu nauki krytycznie o wycince w parku

Siedlce Czw. 11.02.2021 09:22:34
11
lut 2021

Do końca lutego z parku „Aleksandria” w Siedlcach zniknie kilkadziesiąt drzew. To wstęp do rewitalizacji parku, na którą miasto po latach starań dostało niedawno pieniądze. Ale skala wycinki budzi kontrowersje i głosy krytyki.

Miasto odnawia „Aleksandrię” po kawałeczku od kilku lat, na miarę aktualnych możliwości finansowych. Teraz roboty nabierają przyspieszenia, bo na początku roku Siedlcom przyznano długo oczekiwane pieniądze na zrobienie tego w sposób kompleksowy. Duże pieniądze, bo blisko 8,4 mln zł, do których miasto ma dołożyć drugie tyle ze środków własnych. W styczniu specjalnie pod tym kątem znowelizowano Wieloletnią Prognozę Finansową. Kompleksowa rewitalizacja ma objąć odnowienie i oświetlenie alejek, odnowienie placu zabaw, dokończenie ogrodzenia, budowę małej architektury i oczywiście zmiany w drzewostanie i zieleni niskiej. Miasto rusza „z kopyta”, bo po pierwsze, musi się uwinąć z wykonaniem i rozliczeniem do końca 2023 roku, a po drugie – usuwanie drzew trzeba robić teraz, przed okresem lęgowym ptaków.

 

I właśnie to usuwanie drzew budzi kontrowersje, ze względu na swoją skalę. Lista przeznaczonych do usunięcia drzew i dużych krzewów, opublikowana w dokumentacji przetargowej na wycinkę liczy ponad 70 pozycji. Faktycznie będzie trochę mniej, bo w kilku przypadkach drzewa zostały usunięte wcześniej jako wiatrołomy, a w kilku miasto doszło do wniosku, że nie będą kolidować z robotami inwestycyjnymi w parku.

 

Ale i tak podnoszą się glosy krytyki. Zresztą nie pierwsze: w lipcu realizowane i planowane cięcia oprotestował miejscowy oddział Polskiego Klubu Ekologicznego, a we wrześniu – miejscy aktywiści z portalu społecznościowego „I love Siedlce”. Teraz głos zabrał znany w Siedlcach biolog, twórca i wieloletni organizator miejscowego Festiwalu Nauki i Sztuki, Ryszard Kowalski. W przesłanym do naszej redakcji liście zwraca uwagę, że decyzje o wycince nie mogą być podejmowane pochopnie, bo ilość produkowanego przez drzewa tlenu i ich rola w kształtowaniu mikroklimatu jest szczególnie w warunkach miejskich nie do przecenienia. Zwraca też uwagę, że z przyrodniczego punktu widzenia stare drzewa odgrywają większą rolę, niż jeszcze niedawno im przypisywano. Z całym tekstem można się zapoznać poniżej. 

Magistrat nasz park tnie!

 

Przejście na emeryturę wyłącza człowieka z uczestnictwa w wielu sprawach, ale nie pozbawia możliwości zabierania głosu i komentowania tego, co się wokół dzieje. Ba, emeryt ma więcej wolnego czasu niż osoby pracujące zawodowo i może go spożytkować na spokojne przemyślenia. Mając życiowe doświadczenie, z perspektywy siwego włosa, nieco inaczej postrzega się rzeczywistość i podejmowane przez innych działania. Z emeryckiej hibernacji wyrwało mnie ostatnio zawołanie przyjaciół wrażliwych na los przyrody: nie śpij, przecież wycinają drzewa w siedleckiej Aleksandrii! Odebrałem to zupełnie jak chłopi z Reymontowskich Lipiec, którzy na hasło „Dwór nasz las tnie” zmobilizowali się i ruszyli na drwali z tym, co kto miał pod ręką. Ja na nikogo z siekierą i kijem nie zamierzam napadać, ale o tym co myślę w tej sprawie, spokojnie i rzeczowo chciałbym w paru zdaniach napisać.

Nie znam szczegółów projektu, ale dowiedziałem się od tych, co go przestudiowali, że w siedleckiej Aleksandrii, zabytkowym parku miejskim, w ramach renowacji i rewitalizacji tego terenu jest do wycięcia około 60 drzew. Wycinka już się rozpoczęła. Zaskoczenie moje jest ogromne, gdyż po raz pierwszy spotykam się z tym, że w ramach ożywiania i porządkowania parku, tak rozumiem słowa rewitalizacja i renowacja, wycina się drzewa – zdrowe, dorodne, bywa też że dziuplaste, ale przecież one są potrzebne, gdyż stanowią miejsce bytowania wielu parkowych mieszkańców.

Dla jasności dodam, że zabierając głos w tej sprawie (niektórzy powiedzą, że spóźniony, ale kto by się tego mógł spodziewać, że rewitalizacja może polegać na wycinaniu drzew!) nie występuję  przeciwko komuś, np. planiście, urzędnikowi, tym, co na straży przyrody i zabytków powinni stać z urzędową pieczątką. Występuję w obronie fragmentu miejskiej przyrodniczej rzeczywistości, cennej, a nawet bezcennej dla mieszkańców miasta. Nie opisuję i nie przypominam funkcji parku, bo byłoby to truizmem, tylko dodam, że im bardziej naturalna jest przyroda parku, tym lepiej spełnia on przypisywane mu role.

Dla mnie Aleksandria jest miejscem wyjątkowym. Przez ponad czterdzieści lat wiodła przez ten park moja droga do Uczelni. W dni wolne od pracy tu spędzaliśmy rodzinnie czas wdychając świeże powietrze i słuchając ptasiej symfonii. To prawda, że ścieżki nie były równe, a po deszczu błotniste, ale naprawa ścieżek to w sumie drobna sprawa. W parku nie spodziewam się betonu i asfaltu – tego mamy pod dostatkiem na ulicach i chodnikach w centrum miasta. On zresztą nie jest też obojętny, a wręcz szkodliwy dla miejscowej flory. Najważniejsza jest w nim przecież przyroda, dla niej tu się przychodzi, aby otrzymać to, czego nie ma na osiedlach mieszkaniowych – powiew natury. Ważny jest też spokój i bezpieczeństwo, co zapewnić można wyłączeniem ruchu jednośladowych pojazdów z parkowych alejek. Aleksandria była też miejscem mojej pracy dydaktycznej ze studentami. Wspólnie odkrywaliśmy w niej tajemnice przyrody na zajęciach terenowych i doskonaliliśmy się w nauczycielskim powołaniu. Nauczyciele z siedleckich szkół podstawowych i średnich także przychodzili tu z młodzieżą na poglądowe lekcje przyrody. Przedszkolaki też.

Pisząc te słowa występuję w obronie przyrody nie tylko siedleckiej Aleksandrii. Filtrując Internet okiem przyrodnika widzę, jak wiele jest obojętności na los przyrody, jak wiele jest arogancji wobec niej. Dostrzegam, i patrząc na dzisiejszą edukację przyrodniczą wcale się nie dziwię, analfabetyzm przyrodniczy, krótkowzroczność, środowiskowy wandalizm. Wiele jest internetowych doniesień o bezsensownej wycince, często wiekowych drzew, z jakże błahych powodów. Ludzi, w tym gminnych urzędników, ogarnia jakaś dziwna dendrofobia. Jej skala przeraża i poraża! A przecież nasz praprzodek żył w koronach drzew zanim w ewolucyjnym procesie zszedł na ziemię. Pamiętając o tym nie potrafię zrozumieć negatywnego stosunku ludzi do drzew i marzy mi się taka filozofia postępowania, zgodnie z którą planowaną architekturę dostosowuje się do istniejącej wysokiej zieleni, a nie inwestycję zaczyna się od placu wydepilowanego do ostatniej siewki. Japończycy są w tym mistrzami, ale i w Polsce takie przykłady można znaleźć, nawet w pobliskim Korczewie, gdzie pałacowy mur podpiera stare skrzywione drzewo.

W sytuacji postępującego ocieplenia klimatu, co trudno zrozumieć teraz, gdy za oknem śnieg i mróz, każde drzewo jest cenne i powinno być przez światłych ludzi chronione. Tylko ludzie bez przyrodniczej wiedzy, żyjący chwilą, gdyż szwankuje wyobraźnia, pozwolić sobie mogą na beztroskie wycinanie drzew. Dla przypomnienia przytoczę parę podstawowych informacji, które warto wziąć pod uwagę zanim przyłoży się piłę do pnia.  

- Drzewo, ok 10 m wysokości wytwarza rocznie 118 kg tlenu. Roczne zapotrzebowanie człowieka to około 150-180 kg.

- 100 letni buk w ciągu godziny dostarcza do atmosfery 1200 l tlenu. Taką ilość jest w stanie wyprodukować, aż 2700 młodych drzewek,

- jedna dorodna sosna (ok. 60 lat) zaspakaja potrzeby tlenowe 3 osób

- najwięcej tlenu dostarczają: buki, klony, robinie, dęby, lipy i jesiony.

(Dane z Internetu: poznan.lasy.gov.pl)

Należy pamiętać, że tlenu w sklepie nie można kupić i na Orlenie też go nie sprzedają! Ale drzewa to nie tylko tlen, to także pochłanianie odpowiedzialnego za efekt cieplarniany dwutlenku węgla, filtrowanie powietrza, podnoszenie poziomu wód gruntowych na wyższy poziom, łagodzenie skutków silnych wiatrów, stwarzanie mikroklimatu przesiąkniętego olejkami eterycznymi i wilgocią, rzucanie cienia, walory estetyczne. To dla ludzi, a dla zwierząt każde drzewo jest domem, pożywieniem – wszystkim! Mówiąc obrazowo, wycinając niepotrzebnie drzewa, niszczone są przyrodnicze płuca pracujące także dla nas. To tak jakby ktoś odłączał sobie, swoim dzieciom i wnukom aparat z życiodajnym tlenem. Cóż takie są dziś czasy, dla własnej wygody i doraźności przejadamy przyszłość żyjąc na kredyt, niszczymy przyrodnicze podstawy egzystencji i jeszcze na dodatek nazywamy się obrońcami życia. Ale przewrotność i niekonsekwencja! Czy aż tak źle życzymy sobie i swoim następcom?

A teraz naukowo. W Tygodniku Powszechnym z dnia 24 stycznia 2021 r. ukazał się artykuł Marty Alicji Trzeciak pt. "Stare drzewa i ich związki".  Tekst dotyczy tego, czego nie zobaczy się gołym okiem patrząc na zbiorowisko roślin z udziałem drzew. Chodzi o misterną sieć podziemnych powiązań drzew przy pomocy grzybów, zwaną przez biologów mikoryzą. W artykule cytowane są wyniki nowoczesnych badań naukowych, prowadzące do stwierdzenia, że w każdym zbiorowisku, czy to las, czy park, główną rolę odgrywają stare drzewa, nazwane DRZEWAMI WĘZŁOWYMI. A oto wybrane cytaty z tego artykułu:

1. "Chyba żadne wcześniejsze odkrycie nie uzmysłowiło naukowcom tak dobitnie, że nie da się zastąpić jednego starego drzewa kilkoma sadzonkami".

2. "Wspomniane badania dowiodły bowiem, że sadzenie nowych drzew to dobry pomysł, ale nie należy stawiać znaku równości między jednym drzewem węzłowym, a kilkoma nowymi roślinami, nawet jeśli ilość chlorofilu po jednej i drugiej stronie równania byłaby taka sama".

3. "Drzewa węzłowe dyktują więc kierunek wzrostu i życia całego lasu (parku)".

4. "Połączenia mikoryzowe tworzą się na Ziemi od co najmniej 400 milionów lat, a my zdaliśmy sobie sprawę z ich istnienia zaledwie kilka dekad temu. To pobudza wyobraźnię, ale też skłania do pokory".

Chrońmy zatem drzewa, szczególnie te stare, nawet jeśli nie uznano ich formalnie za pomniki przyrody, bo one spełniają wiodącą rolę w ekosystemie i od nich zależy życie innych drzew połączonych grzybowymi strzępkami w podziemnej części "leśnego lub parkowego Internetu".

Miłośnikom przyrody dla rozkoszy, drwalom i tym, którzy ogarnięci są dendrofobią ku przestrodze, dedykuję wiersz pt. "Zawalidroga", prof. Violetty Machnickiej, z tomiku "Napisać wiersz ... z ufnością dziecka"

"Drzewo sobie było,

Zimę dzielnie zniosło,

Soki zgromadziło,

Cieszyło się wiosną.

Rosło tuż przy drodze,

Pomiędzy miastami,

I cierpiało srodze,

Trute spalinami.

Lecz nie narzekało,

Z losem się godziło,

Skromnie w miejscu stało,

Od wieków tak było.

Aż stwierdzili ludzie,

Że drzewo morderca,

Przyszli z toporami,

Zapomnieli serca.

I padł mocarz czasu,

Z szumiącym westchnieniem,

Do wiecznego lasu,

Poszedł z własnym cieniem."

Tak, tak, ścięte drzewa nie dają cienia, zabierają go ze sobą do wieczności. Może to będzie ważnym argumentem dla tych, którzy chcą nam wydepilować miasta i wsie? Może też ta informacja zrobi wrażenie na twórcach projektu „ulepszenia” parku i wszystkich zaangażowanych w odnowienie Aleksandrii? Bo przecież renowacja i rewitalizacja oznacza naprawę, a nie degradację przyrodniczych wartości zabytkowego parku. Plany mają to do siebie, że można i należy je modyfikować i w rzeczowej dyskusji zmienić, a jest okazja, bo jak donoszą media nadciągnęły unijne pieniądze. W takiej sytuacji może warto usiąść do stołu z władzami Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego i porozmawiać o wyjęciu z szuflady, znakomitego w mojej opinii, projektu Ośrodka Edukacji Przyrodniczej, który z inicjatywy byłego kanclerza uczelni Andrzeja Tarasiuka opracował architekt Andrzej Bakiera. Służył by z pewnością wszystkim mieszkańcom miasta, a przede wszystkim siedleckim szkołom. Tak, taki projekt istnieje, ale z powodów finansowych nie doczekał się realizacji. Teren, którego on dotyczy leży w bezpośrednim sąsiedztwie Aleksandrii.

Z pełnym przekonaniem i na podstawie posiadanej przyrodniczej wiedzy proszę decydentów: nie wycinajcie parkowych drzew, nie asfaltujcie kolejnych uliczek, nie radiofonizujcie parku, nie degradujcie parkowej flory i  nie wypłaszajcie zwierząt, bo park przestanie być miejscem wypoczynku, oazą spokoju i biologicznej odnowy. Nie budujcie też kawiarni, bo przecież w otoczeniu parku jest już ich parę. Naprawcie to co jest do naprawienia, a mieszkańcy miasta będą wam wdzięczni.


Ryszard Kowalski

 

Miasto przy takich okazjach odpowiada niezmiennie, że wszystkie jego działania mają zgodę odpowiednich służb: zarówno tych zajmujących się ochroną przyrody, jak i tych od zabytków. Zwraca też uwagę, że miejski park to co innego niż naturalny las: został zaprojektowany i stworzony przez ludzi i to ludziom ma być w nim wygodnie, a przede wszystkim – bezpiecznie. Jeśli chodzi o wycinkę starych (ale nie objętych ochroną jako pomniki przyrody) drzew, wskazuje się przede wszystkim ryzyko, jakie stwarzają przy silnym wietrze.

 

AB [ja]

Nasz reporter jest do państwa dyspozycji:
Adam Białczak
+48.500187558

0 komentarze

Podpisz komentarz. Wymagane od 5 do 100 znaków.
Wprowadź treść komentarza. Wymagane conajmniej 10 znaków.