Posadzić, czy zapłacić?
Siedlce
Wt. 11.04.2023 18:19:03
11
kwi 2023
kwi 2023
1,872 mln zł – tyle wydały w zeszłym roku Siedlce na utrzymanie miejskiej zieleni. Ale to nie pieniądze wzbudziły emocje radnych przy corocznym sprawozdaniu, tylko nasadzenia zastępcze – szczególnie te realizowane przez wojsko.
Siedlecki garnizon od dwóch lat jest wielkim placem budowy. Nowy sztab, koszary, sala sportowa, stołówka, garaże, warsztaty – listę można ciągnąć długo. Wiązały się z tym duże wycinki drzew. „Łysiejący” krajobraz i wyjeżdżające z jednostki wyładowane drewnem ciężarówki spotkały się z wieloma krytycznymi komentarzami. Ciąg dalszy tej historii miał miejsce przed Wielkanocą, na marcowym posiedzeniu rady miasta. Radna Marlena Puzia poprosiła o dodatkowe informacje do liczb zamieszczonych w corocznym sprawozdaniu o stanie miejskiej zieleni. Napisano tam, że w ramach tzw. nasadzeń zastępczych wojsko posadziło 90 drzew, a firma Stadler 54. Proporcje tych rekompensat były jednak krańcowo odmienne.– Wojsko dostało pozwolenie na wycięcie 1500 drzew. Ustawa o ochronie przyrody daje dwie możliwości: nasadzenia zastępcze albo opłata. Wojsko zobowiązało się, że po zakończeniu robót budowlanych zrobi nowe nasadzenia u siebie, ale ponieważ są to duże inwestycje, zajmujące dużą powierzchnię, nie będzie miejsca, by zrobić to w skali jeden do jednego. W przestrzeni publicznej posadziło więc wspomniane w raporcie 90 drzew, a na swoim terenie posadzi około 500. Za resztę uiściło miastu opłatę. W latach 2020 i 2021 było to łącznie ok. 4,5 mln zł – poinformowała kierownik referatu ochrony środowiska, Małgorzata Jaszczuk.
Wszystko odbyło się zgodnie z prawem, ale takie proporcje – 90 drzew posadzonych za 1500 wyciętych – wywołały w radnych cokolwiek mieszane uczucia. Radny Andrzej Koc zauważył, że spora część i tak od dawna kwalifikowała się do wycinki jako pamiątka po dawnych, nie pozbawionych dziwactw czasach: – Chodzi pewnie o tak zwany „sadek”. Byłem kiedyś na stanie tej jednostki i widziałem to z bliska. Był czas, kiedy w jednostkach wojskowych na własne potrzeby hodowano świnie, uprawiano warzywa i sadzono drzewa owocowe. Było to kilkadziesiąt lat temu i sądzę, że trzeba je traktować inną miarą, bo takie drzewa i tak po pewnym czasie są do wycinki.
Odmienny pogląd wyraziła radna Iwona Orzełowska: – Może to i był stary sad, ale liczba tych drzew była na tyle duża, że można to traktować jako część zielonych płuc miasta. Dla mnie powinno to wyglądać tak, że za 1500 drzew wyciętych byłoby 3000 posadzonych.
A jak było w przypadku wspomnianego wcześniej zakładu Stadler Polska? Tutaj sytuacja jest odmienna, bo za 54 drzewa usunięte z terenu rozbudowującej się fabryki posadzono dokładnie tyle samo. Firma uzgodniła z miastem, że z braku miejsca u siebie zrobi to na jego terenie i tak się stało. Czy wojsko nie mogło postąpić w ten sam sposób? Teoretycznie tak, ale wybrało opcję dla siebie wygodniejszą i szybszą, czyli uiszczenie pokaźnej opłaty. Wspomniane 4,5 mln zł to prawie dwuipółkrotność rocznych wydatków miasta na zieleń.
Warto przy okazji przypomnieć jeszcze jeden aspekt tej sprawy: wielu mieszkańców Siedlec wyrażało zdziwienie, że „goląc” swoje 55 hektarów z drzew wojsko wystawiło się na widok z okien postawionych w bezpośrednim sąsiedztwie bloków. Pytany o to dwa lata temu ówczesny dowódca 18. Dywizji Zmechanizowanej, gen. dyw. Jarosław Gromadziński stwierdził jednak, że to, co naprawdę ważne, czyli wojskowa łączność i komputery, będzie dobrze chronione w specjalnie zaprojektowanym budynku sztabu, a koszary i garaże aż tak tajne nie są. Pisaliśmy o tym TUTAJ
fot.pixabay.com
0 komentarze