Co będzie w Karcie Siedlczanina?

Elektryczne autobusy i nowe przystanki z elektroniczną informacją to nie wszystko. Siedlce szukają i innych zachęt do korzystania z transportu publicznego. Karta Siedlczanina ma swoją funkcjonalnością daleko wykroczyć poza elektroniczny bilet MPK.

Okresowy bilet miejskiej komunikacji, karta czytelnika miejskiej biblioteki, karta sportowa, karta dużej rodziny, karta seniora – jest tego trochę. Jeśli ktoś chce korzystać z miejskich usług oraz z przysługujących ulg, to plastikowe karty mogą mu nieźle wypchać portfel. Karta Siedlczanina ma to w zamyśle zintegrować. Czy wszystko – to jest jeszcze przedmiotem dyskusji, ale na pewno sporą część.

Co to da? Jeśli chodzi o sam transport – łatwiej będzie wdrażać zmiany w uprawnieniach do ulgowych lub darmowych przejazdów. Na rozszerzenie tych uprawnień miasto nie ma na razie pieniędzy, ale jeśli chude lata kiedyś miną, będzie można wrócić do starych pomysłów publicznego transportu, który będzie za darmo (lub znacznie tańszy) dla mieszkańców, a płatny dla przyjezdnych. Władze miasta nie kryją, że jest to element konkurencji o mieszkańców z sąsiednimi gminami i zachęta do tego, by mieszkać i płacić podatki właśnie tutaj.

Zintegrowanie biletu MPK z siedlecką kartą sportową ułatwiłoby też życie tym, którzy nie jeżdżą autobusami na co dzień, ale korzystają z parku wodnego lub boisk przy stadionie. Zamiast jeździć na obrzeża miasta samochodem, mogliby wsiąść w autobus i zapłacić już posiadaną elektroniczną portmonetką, która daje im wstęp na basen lub siłownię.

Nie ma co jednak ukrywać, że taka pełna cyfrowa integracja jest bardzo trudna. Poszczególne instytucje i przedsiębiorstwa mają od lat własne systemy informatyczne, które trzeba by teraz połączyć, zapewniając im sprawne, nieprzerwane i niezawodne działanie. No i kwestia fundamentalna: ochrona danych użytkowników. Dane z używania takich kart „od wszystkiego” dają przecież ogromną wiedzę: jak się przemieszczamy, z jakich usług, kiedy i gdzie korzystamy. Mieszkańcy muszą mieć pewność, że te dane nie wyciekną, a oni sami nie staną się „mięsem marketingowym” dla różnych sprzedawców albo – co gorsza – celem dla włamywaczy. Stworzenie takiego systemu to robota dla zespołu informatyków na dobre kilkanaście miesięcy, ale magistrat deklaruje, że chce w tym kierunku iść.