Wieś tradycyjna, wieś różnorodna. Festiwalu Wsi Polskiej w Borkach Kosach

„Polska wieś – bastion tradycji, siły i rodziny”. Takie było oficjalne hasło niedzielnego, 6 sierpnia Festiwalu Wsi Polskiej w Borkach Kosach. Ale w tym, co pokazywano, widać było również wieś nowoczesną i różnorodną.

– Nie jest już tak, że wieś równa się tylko rolnictwo. Są takie miejscowości, gdzie z rolnictwa utrzymuje się nawet nie połowa mieszkańców. Ze wsi wywodzą się ludzie nauki i polityki, na wsi mogą być dobre szkoły, kultura i ciekawe hobby – powiedział Radiu Podlasie organizator imprezy, Sławomir Izdebski z Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych.

I tę różnorodność było na festiwalu widać. Owszem, większość stoisk zagospodarowały koła gospodyń wiejskich, które raczyły gości pysznym jedzeniem, zarówno tradycyjnym, jak i wynikającym ze śmiałych kuchennych eksperymentów (jak np. wegański smalczyk). Były firmy, instytucje i państwowe agencje działające w branży rolnej. Można było na miejscu doinformować się w takich sprawach jak dopłaty do nawozów czy rekompensaty za napływ ukraińskiego zboża. Na scenie rozbrzmiewała ludowa muzyka.

Ale były i elementy, które na pierwszy rzut oka ze wsią i rolnictwem nijak się nie kojarzyły. Wspaniałe maszyny prezentowali (i ciekawie o nich opowiadali) miłośnicy quadów, samochodów zabytkowych i współczesnych pojazdów amerykańskich. Na stoisku 18. batalionu dowodzenia można było wczuć się w rolę snajpera lub strzelca granatnika maszynowego i wsiąść do minoodpornego wozu Cougar (wielki z zewnątrz, zaskakująco ciasny w środku). Okoliczne straże pożarne chwaliły się swoimi wozami i prezentowały ratownictwo drogowe. Ekipa „Laboratoriów Przyszłości” uczyła programowania robotów, prezentowała rzeczywistość wirtualną i trójwymiarowy druk. A jakby komuś jeszcze było tego wszystkiego mało, to wysupławszy trzycyfrową kwotę, mógł na to wszystko popatrzeć z góry, w ramach lotu widokowego jednym z dwóch przybyłych na Festiwal śmigłowców.