Szukają świadków
Region
Wt. 18.02.2025 09:41:49

18
lut 2025
lut 2025
Pies przypominający pitbulla zagryzł yorka. Doszło do tego w obecności ich właścicieli. Mężczyzna, który był z większym psem odszedł. Właściciele zagryzionego yorka zgłosili sprawę policji. Rozpoczęli też poszukiwania świadków.
- W sobotę 15 lutego około godziny 11.00 na skrzyżowaniu ulic Wrzosowej i Alei Wojska Polskiego, naprzeciwko Hotelu Miś, psa rasy york, który był na smyczy pod opieką dziecka, zaatakował i zagryzł pies przypominający z opisu pitbulla lub podobnej rasy psa. Atakujący pies był na smyczy i pod opieką właściciela. Nie udzielił on pomocy i oddalił się w kierunku ul. Siedleckiej – czytamy w opisie, który nadesłał do naszej redakcji Sławomir Smolak, właściciel yorka.Sławomir Smolak, którego znamy m.in. z pełnienia funkcji miejskiego radnego, zgłosił sprawę policji. Rozpoczął również poszukiwania świadków. Prosi on wszystkie osoby, które mogą mieć informację o tym co wydarzyło się w minioną sobotą, czy też może widziały podobnego psa w tej okolicy i w tym czasie lub mają nagrania z monitoringu, aby zgłosiły to policji. Można dzwonić pod numery telefonów 112 lub 47 814 72 10.

4 komentarze
Mam również dużego psa, bardzo łagodny, ale gdy mijam innych spacerowiczów z czworonogami zawsze mojego trzymam krótko na smyczy, Oczywiście nie dotyczy to psów które mój zna i lubi się bawić. Spotykam jednak różnych właścicieli tzw yorków (chodzi mi o małe pieski). Jedni świadomi tego, że psy mogą źle na siebie reagować albo spinają krótko swoje tak jak ja , albo biorą na ręce. Było jednak wiele takich sytuacji, że ten maluch zupełnie niekontrolowany, czy ignorowany przez właściciela biegał na długiej smyczy i nagle zaczął obszczekiwać albo rzucać się do mojego psa, a pies atakowany reaguje atakiem. W sytuacji nagłego szarpnięcia trudno jest utrzymać psa , a gdy psy się na siebie rzucą ciężko jest opanować całą sytuację (osoba z doświadczeniem wie że trzeba odciągnąć psa za ogon) Wygrywa oczywiście silniejszy i trudno tu obwiniać psy, Do czego zmierzam, każdy zna swojego psa , ale do końca nie wiemy, jak ten zareaguje w sytuacji konfliktowej. Tym bardziej dziwi że z psem na spacer wysyła się dziecko, które ani nie ma siły, ani doświadczenia. Oczywiście nie umniejsza to faktu, że właściciel dużego psa mógłby zainteresować się, ale też trzeba brać pod uwagę, że zapewne musiał jak najszybciej odciągnąć agresywne zwierzę j zneutralizować zagrożenie. Co by było jakby ten rozwścieczony pies rzucił się też na dziecko? Tak naprawdę nie wiadomo co tam się wydarzyło. Posiadanie psa to ogromna odpowiedzialność i konieczna jest umiejętność przewidywania różnych reakcji zwierzęcia zarówno tego którego posiadamy jak i tego którego mijamy spacerując z własnym pupilem.
Jeśli posiada się psa, który siłą mięśni i szczęk w jednej chwili jest w stanie zagryźć inne zwierzę a dodatkowo nie ma się nad nim kontroli i nie potrafi odwołać to wyprowadza się go w miejscu publicznym w KAGAŃCU. Skąd mam wiedzieć czy biegnąc obwodnicą obok takiego psa nie sprowokuję go do ataku. Taki pies powinien być zabezpieczony na jakikolwiek wypadek tego typu i mieć założony kaganiec.
Tyle kamer w mieście jest i nic się nie nagrało? Może, od tego warto zacząć?
Wprowadzić obowiązkowo podatek od psów.