Siedlce: 100 lat „Prusa”

Szkoła, która i dobrze uczy, i dobrze wychowuje. Miejsce, gdzie nauczyciele potrafili dać niezły wycisk, ale też otworzyli umysł, poszerzyli horyzonty, przygotowali do studiów i dorosłego życia w ogóle. Tak wspominali siedleckiego „Prusa” jego absolwenci podczas sobotniego zjazdu. Zjazdu wyjątkowego, bo I Liceum Ogólnokształcące w Siedlcach świętowało na nim swoje okrągłe stulecie.

Ledwo się zmieścili – zarówno na schodach kościoła św. Stanisława, gdzie ustawiali się do pamiątkowego zdjęcia, jak i potem w obszernej sali sportowej szkoły. Już kilka dni wcześniej organizatorzy mieli na liście około 500 osób i mniej więcej tyle pojawiło się na zjeździe. Najstarszy skończył szkołę jeszcze w latach 40. ubiegłego wieku. Sporo było takich, co zdawali maturę na przełomie lat 60. i 70., ale pojawili się i tacy, którzy wyfrunęli stąd w szeroki świat już w XXI wieku.

Przeszłość świetna bez idealizacji

Co wryło się w pamięć ludziom, którzy wrócili tu po kilkudziesięciu latach? Oto garść wypowiedzi zebranych na szkolnych korytarzach tuż przed rozpoczęciem głównej uroczystości:

– Atmosfera zachęcająca do pozytywnej ambicji i pracy. Człowiek przychodzi do szkoły z jakimś nastawieniem i pomysłami, ale to dopiero szkoła kształtuje to w pełni. I to jest ogromna zasługa tutejszych nauczycieli, którzy nie deprymowali, a motywowali. Ale też i kolegów, którzy w rozmowach otwierali na różne pomysły na życie.

- „Prus” to była jedna z najlepszych szkół w Siedlcach. Niełatwo było się tu dostać. Najlepsze było to, że byliśmy tu równi: dzieci z roli i dzieci lekarzy uczyły się w jednej ławce. Z tym szacunkiem i pokorą, ale też z pragnieniem zdobywania wiedzy i niesienia pomocy innym wyszliśmy z tej szkoły.

- Jeździliśmy na wszystkie możliwe premiery do Warszawy. Tu nauczyłam się miłości do teatru i to mi zostało. Do teatru i do sztuki w ogóle.

- Ta szkoła nie tylko uczyła przedmiotów, ale i wychowywała do życia. Pamiętam to, że lekcje były nieszablonowe. Na języku polskim mieliśmy nie tylko omawianie lektur, ale przygotowywaliśmy różnego rodzaju wystąpienia, debaty, teatrzyki, a nawet proces sądowy.


Uzupełnijmy te wspomnienia spojrzeniem wieloletniej nauczycielki matematyki, przez kilkanaście lat również wicedyrektor. Teresa Nasiłowska – od niedawna na emeryturze, więc spojrzenie z bliskiego dystansu.



Zacni goście

Z murów „Prusa” wyszło wielu ludzi, którzy odgrywają sporą rolę w życiu społecznym miasta i regionu – od polityki, przez naukę i wymiar sprawiedliwości, do biznesu. Na sobotnim święcie stawili się więc z gratulacjami niemal wszyscy wybrani miesiąc temu siedleccy parlamentarzyści, władze miasta i liczni samorządowcy. Byli poprzedni dyrektorzy i emerytowani nauczyciele. Poprzedzającą zjazd mszę odprawił siedlecki biskup pomocniczy Grzegorz Suchodolski. W homilii życzył absolwentom i społeczności szkolnej trzech rzeczy: przypomnienia sobie, że każdy człowiek jest w jakiś sposób zależny od ludzi i od Boga, ufności do Boga nawet w trudnych życiowych momentach oraz wdzięczności za wszystko, co się od Niego w życiu otrzymało.

Spojrzenie w przyszłość

Setne urodziny są dobrą okazją, żeby spojrzeć i w przyszłość. Co czeka I LO w najbliższych latach? – Zaraz po zjeździe zaczniemy od rozwoju bazy materialnej. Planujemy duży remont, a nieco później również rozbudowę, przede wszystkim sali gimnastycznej. Dalszy rozwój szkoły to także sięganie po nowoczesne metody nauczania. To nie znaczy, że teraz uczymy źle, ale chcemy wprowadzić więcej metod aktywizujących uczniów. Niedawno mieliśmy maraton debat oksfordzkich, a w zeszłym roku weszliśmy w olimpiadę „Zwolnieni z teorii”. Widzę, jak młodzież pali się do realizacji różnych projektów, chcemy więc stworzyć przestrzeń do niestandardowej, a bardzo rozwijającej aktywności. No i oczywiście będziemy walczyć o utrzymanie wysokiego miejsca w rankingach – powiedziała Radiu Podlasie dyrektor Anita Woźnica.