Od kryzysu do kryzysu

Nie minął nawet miesiąc od uchwały o emisji nowych obligacji komunalnych, a znów trzeba było ratować finanse Siedlec. Na zwołanej błyskawicznie sesji rada miasta musiała zatwierdzić całą serię nieprzyjemnych cięć w tegorocznych wydatkach.

Słowo „musiała” nie jest na wyrost. Sesję zwołano „na już”, bo Regionalna Izba Obrachunkowa zakwestionowała Siedlcom wieloletnią prognozę finansową oraz znowelizowany raptem półtora miesiąca temu (pod koniec marca) tegoroczny budżet. Uznała, że zapisane w nim 10,5 mln zł przychodów nie ma podstaw i dała czas do 15 maja na wprowadzenie poprawek. Inaczej budżetowi groziło unieważnienie, a to w praktyce natychmiast zahamowałoby wszystkie prowadzone inwestycje.

O co chodzi z tymi 10,5 mln zł? – W zeszłym roku dostaliśmy od państwa ponad 19 mln zł wyrównania za utracone dochody z PIT-u. Wykorzystaliśmy tylko część, a te 10,5 mln odłożyliśmy na rok 2023 i uwzględniliśmy w tworzonym jesienią projekcie budżetu. Niestety, między Bożym Narodzeniem i Nowym Rokiem nastąpił wysyp wydatków i na koniec roku została nam na koncie tylko subwencja. To właśnie „zausterkowała” nam RIO – tłumaczy skarbnik Kazimierz Paryła.

Skoro pieniądze zapisane na rok 2023 rozeszły się już w 2022, teraz trzeba było stosownie do tego obciąć tegoroczne wydatki. Podczas sesji skarbnik przekonywał radnych, że groźnie brzmiące zapisy redukcji wynagrodzeń w urzędzie miasta, rekompensat dla MPK i Agencji Rozwoju Miasta nie oznaczają jeszcze katastrofy. Jeśli chodzi o pensje urzędników, to skończy się na tym, że nie dostaną oni podwyżek, a zapłata części składek ZUS zostanie przeniesiona na przyszły rok. Co się tyczy MPK, to również chodzi o przeniesienie części zaplanowanych wypłat z końca roku na styczeń. Zmniejszenie tzw. wniesienia udziałów do ARM (jest to forma spłaty długu zaciągniętego przed laty na budowę stadionu i parku wodnego – przyp. red.) odbywa się w bezpiecznych granicach. Nie są też zagrożone zajęcia młodzieżowych grup sportowych na obiektach Agencji – tu bowiem również chodzi o odłożenie zapłaty rachunków na później.

Groźba załamania planu finansowego sprawiła, że radni zaakceptowali zmiany, choć przy okazji pod adresem władz miasta padło wiele gorzkich słów. Wytykano m. in. słabe planowanie finansów i przymuszanie rady z zaskoczenia (kolejny już raz!) do niepopularnych decyzji. Pytano, dlaczego odpowiednie poprawki nie weszły do budżetu podczas jego nowelizacji w marcu, wskazywano wreszcie, że odłożenie części wydatków na następny rok to rozpaczliwa łatanina, bo prędzej czy później zaległe rachunki trzeba będzie zapłacić. – W grudniu głosowałem przeciwko temu budżetowi. Mówiłem, że jest fikcją i nie da się zrealizować. Okazało się, że to niestety prawda – komentował po sesji radny Robert Chojecki. – Mam nadzieję, że do wakacji się to nie posypie, ale po wakacjach pewnie trzeba będzie znowu ten budżet zrewidować – dodawał radny Piotr Karaś. – Chciałabym, żeby nie było programu naprawczego i żeby nie wszedł do nas komisarz. Nie chcę, by to miasto legło w gruzach – powiedziała radna Marta Sosnowska.

Zmiany w budżecie i wieloletniej prognozie finansowej przeszły stosunkiem głosów 5 za, 0 przeciw i 13 wstrzymujących się. Na pociechę skarbnik i prezydent poinformowali, że Związek Miast Polskich zdołał uświadomić Ministerstwu Finansów trudną sytuację samorządów i można się spodziewać, że rząd przekaże im wkrótce ok. 20 mld zł wyrównania utraconych dochodów z PIT-u. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi, według jakiego algorytmu pieniądze te zostaną rozdzielone i jaka ich część trafi do naszego miasta.