Mostostal Siedlce w projekcie jądrowym

Mostostal Siedlce znalazł się wśród siedmiu firm wybranych przez amerykańskiego Westinghouse’a do współpracy przy budowie pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Przymiarki siedleckiej spółki do udziału w tym trudnym, ale też ważnym i prestiżowym przedsięwzięciu, trwały ponad dwa lata. Teraz to już oficjalne.

To świeża sprawa. 9 kwietnia polskie biuro amerykańskiego giganta wydało komunikat, w którym ogłoszono wybór siedmiu polskich dostawców do wsparcia budowy elektrowni atomowej na Pomorzu. Na liście znalazły się: Polimex Mostostal Siedlce, Baltic Operator (Grupa Przemysłowa Baltic), Mostostal Kielce, Mostostal Kraków, ZKS Ferrum, Famak i Energomontaż-Północ Gdynia. Westinghouse napisał m.in.: „Proces selekcji został przeprowadzony w sposób transparentny i konkurencyjny, z uwzględnieniem wymogów zapewnienia jakości obowiązujących dla urządzeń reaktora jądrowego. Jest to część procesu przygotowania do fazy wykonawczej projektu w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino.”.

Mostostal od dawna próbował znaleźć w tym przedsięwzięciu swoje miejsce. Od początku było bowiem wiadomo, że zagraniczny dostawca technologii będzie potrzebował miejscowych kooperantów. Dla polskich firm udział w projekcie jądrowym to skok na najwyższą technologiczną półkę, prestiż i szansa na duży zarobek – choć także konieczność spełnienia bardzo wysokich wymagań. 21 stycznia 2022 roku Grupa Kapitałowa Polimex-Mostostal podpisała z Westinghouse’m list intencyjny. Od tamtej pory Amerykanie odwiedzali poszczególne zakłady, przyglądając się ich możliwościom. Wtorkowy komunikat oznacza, że uznali te możliwości za wystarczające. – Wymagania są bardzo wysokie. Do każdego spawu, do każdego elementu potrzebna jest książka dokumentacji potwierdzająca jakość. To wymaga z naszej strony przygotowań organizacyjnych i technicznych, ale jesteśmy tym zainteresowani, a Westinghouse uważa, że jesteśmy w stanie podołać temu zadaniu – powiedział Katolickiemu Radiu Podlasie prezes Polimeksu-Mostostalu, Krzysztof Figat.

Trzeba to wyraźnie podkreślić: udział Mostostalu w budowie elektrowni atomowej nie ograniczy się do konstrukcji dachu nad maszynownią, do budowy jakiegoś magazynu, biurowca czy stołówki dla pracowników. Chodzi o wykonanie elementów instalacji jądrowej, czyli tego, co jest najbardziej skomplikowaną i najważniejszą technologią. – Elementy, za które jest odpowiedzialny Westinghouse to elementy reaktora – potwierdza Krzysztof Figat. – Jeśli chodzi o maszynownię, czyli tę część elektrowni, która nie jest stricte nuklearna, to za nią ma odpowiadać firma Bechtel. Z nią też rozmawiamy, ale tam nie ma aż tak wielkich wymagań. Clue to przygotowanie się do reaktora. Oczywiście, nie ma jeszcze gwarancji, że takie zlecenie dostaniemy, ale jest duże prawdopodobieństwo.

Amerykanie wysoko ocenili potencjał spółki, ale to nie znaczy, że może się ona zabrać za taką robotę „z marszu”. Wręcz przeciwnie: będzie to wymagało jeszcze wielu przygotowań. Na potrzeby projektu jądrowego trzeba będzie wydzielić z zakładu osobną halę lub przynajmniej nawę produkcyjną w jednej z dużych hal, a także oddelegować do niego pracowników, którzy nie będą się zajmowali niczym innym. – Zastanawiamy się, jak to zrobić, bo oczywiście nie możemy wypaść z rynku (konstrukcji stalowych dla przemysłu – przyp. red.) i musimy cały czas produkować na inne zlecenia. Ale jesteśmy dużą firmą i jest to wykonalne. Jesteśmy teraz w trakcie wyłaniania firmy doradczej, która pomoże nam wdrożyć amerykańskie normy i uzyskać certyfikaty obowiązujące w przemyśle jądrowym – informuje prezes Figat.

Elektrownia Lubiatowo-Kopalino ma mieć trzy reaktory, ale na tym atomowa przygoda Mostostalu nie musi się wcale skończyć. Westinghouse obiecuje polskim kooperantom udział w innych swoich budowach na terenie Europy. Swój reaktor AP1000 oferuje m.in. Rumunii, Bułgarii i Ukrainie. Chce też przekonać decydentów do zamówienia kompletu dla następnych elektrowni atomowych w Polsce, konkurując tutaj z Koreą Południową i Francją.