Były minister zdrowia Adam Niedzielski pobity w centrum Siedlec. Sprawcy już w rękach policji
sie 2025
Do napaści na byłego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego doszło w środę po południu przed restauracją przy ul. Armii Krajowej w centrum Siedlec. Poszkodowany po opatrzeniu obrażeń, opuścił placówkę medyczną. Według wstępnych informacji, doznał obrażeń pleców i tułowia. Na miejsce wezwano patrol policji, który zabezpieczył monitoring oraz inne materiały dowodowe. Sprawą zajęła się siedlecka komenda. Policja szybko ustaliła sprawców — są to dwaj mieszkańcy miasta, którzy zostali zatrzymani. Sprawa trafiła do prokuratury. Policjanci przesłuchali kolejnych świadków, a następnie materiały przekazane zostały do Prokuratury Rejonowej w Siedlcach, gdzie podjęta zostanie decyzja, co do kwalifikacji prawnej czynu.
Policjanci natychmiast po otrzymaniu informacji o tym zdarzeniu rozpoczęli ustalanie sprawców. - Zabezpieczyliśmy m.in. monitoring. Funkcjonariusze bardzo szybko ustalili tożsamość osób, które brały udział w zajściu. Przesłuchana została osoba, która utrzymywała z nimi stały kontakt. Zatrzymanie obu mężczyzn było kwestią bardzo niedługiego czasu. Policjanci wiedząc już kto stoi za atakiem na byłego ministra, znając tożsamość, miejsce zamieszkania i mając nagranie z przebiegu zdarzenia, skontaktowali się z ustalonymi mężczyznami i wezwali do stawiennictwa w jednostce Policji. Obaj mężczyźni, mając świadomość, że ich tożsamość jest znana Policji, ok. godz. 21:30 ustaleni przez nas mieszkańcy Siedlec w wieku 35 i 39 lat, po uprzedniej konsultacji ze swoim adwokatem, zgłosili się do siedleckiej komendy. Obaj byli nietrzeźwi, mieli ponad 2 promile alkoholu w organizmie. Pobrano od nich krew na zawartość narkotyków. Zostali przez nas zatrzymani w Pomieszczeniach dla Osób Zatrzymanych - relacjonuje mł. asp. Barbara Jastrzębska z Komendy Miejskiej Policji w Siedlcach.Ze względu na ich stan psychofizyczny, nie przeprowadzono z nimi czynności procesowych. Materiały dowodowe zostały przekazane do Prokuratury Rejonowej w Siedlcach.
Działania policji i dotychczasowe ustalenia przedstawiła 28 sierpnia rano młodszy aspirant Barbara Jastrzębska z KMP w Siedlcach.
Na chwilę obecną nie są znane motywy działania sprawców. Policja zapowiada, że więcej informacji zostanie przekazanych po zakończeniu czynności procesowych.
"Całe to zdarzenie jest skutkiem tolerowania mowy nienawiści, ale również odebrania mi ochrony, decyzją ministra Kierwińskiego mimo licznych gróźb pojawiających się względem mnie w przestrzeni publicznej" - tak we wpisie na portalu społecznościowym LinkedIn odniósł się do zajścia sam poszkodowany.



5 komentarze
Odnośnie osoby pt ,, Pisowcy to hipokryci '' To teraz po proszę o wpis na temat obecnego rządu : na temat p. premiera, ministra zdrowia, ministra WP...Rozumiem że oni są jak złoto. Tak więc czekam na sprawozdanie na ich temat...
ciekaw jestem, co wynikło z obdukcji Pana ministra ile kości połamanych, ire otarć i siniaków, no i najważniejsze czy miał jakiekolwiek promile, bo może to przepychanka ludzi pod wpływem, a zachowanie ministra to "symulka boiskowa", , biegły powinien już mieś swój nie zależny ( jeśli cokolwiek w tym kraju jeszcze takiego istnieje po ostatnich latach rządów jednych i drugich) raport, a co jeśli to było wszystko ustawione, to polityka tam wszystkie dozwolone ruchy w obecnych czasach
Każdy zbiera owoce swojej pracy.
Zdecydowanie potępiam wszelkie formy przemocy – także tę wymierzoną w byłego ministra zdrowia. Niezależnie od tego, jak bardzo dana postać może irytować społeczeństwo swoją niepamięcią, buńczuczną butą i osobliwym pojmowaniem odpowiedzialności publicznej – fizyczna napaść jest zawsze granicą, której przekraczać nie wolno. Przynajmniej tym, którzy nadal wierzą w sens cywilizacji prawa, a nie instynktu odwetu. Nie zmienia to faktu, że zupełnie nie dziwi mnie temperatura emocji. Bo oto przez lata oglądaliśmy – niczym z fotela w kinie absurdu – jak politycy pewnej partii patriotyzm mylili z pazernością, a służbę publiczną z dziedziczeniem majątku po cioci z Nowogrodzkiej. Gdy media ujawniały kolejne przypadki przepisów notarialnych, ułaskawień „na zaś” czy rozdawnictwa posad rodzinom i znajomym z parafii, rządzący śmiali się nam w twarz. Dzisiaj ci sami ludzie nagle odkrywają, że istnieje coś takiego jak odpowiedzialność karna i… oczekują ochrony? Serio? Czyżby uznali, że państwo teoretyczne, które przez osiem lat sami urządzali, nagle stanie się dla nich tarczą? Nie – państwo prawa to nie piknik dla notariuszy z Krakowa i ziobrystów z immunitetem. I choć nikogo nie wolno bić, nawet jeśli sam przez lata bił system, to jednak trudno nie dostrzec ironii w tym, jak szybko dzisiejsi twardziele stają się ofiarami, gdy tylko przestają rozdawać karty. Wczoraj prokuratura była przybudówką partii, dziś – jej kadry martwią się, że to samo może ich dosięgnąć. Owszem, żadnych linczów. Żadnych dzikich rozliczeń. Ale też żadnych amnestii dla tych, którzy rozszarpywali instytucje państwa niczym worek z nagrodami. Winnych należy rozliczyć. Legalnie, bez patosu, ale z chirurgiczną precyzją – łącznie z konfiskatą majątków pozyskanych drogą szemraną, acz „patriotycznie”.
Twój komentarz jest uniwersalny, to samo można powiedzieć o obecnej władzy.